GrinZin (niezależne pismo glokalne ukazujące się w Zielonej Górze)




Drogi Czytelniku,



http://issuu.com/philresch/docs/grinzin_nr1_signlepage?e=5428124%2F1294438

Masz przed sobą pierwszy, prototypowy numer pisma GrinZin. Zgodnie z założeniem jest to pismo o charakterze intelektualno-artystycznym, niezależne (na ile to dzisiaj w ogóle możliwe), niekomercyjne (bezpłatne i nie tworzone w celach dochodowych) i znajdujące się poza oficjalnym obiegiem prasowym (niezarejestrowane). Z tych powodów wpisuje się w szerokie rama tradycji art-zinów wydawanych dość powszechnie w latach 90-tych. Wiele się od tamtych czasów zmieniło i z pewnością to pismo w warstwie formalnej i językowej w niewielkim stopniu przypominać będzie te sprzed 20 lat.


Nie obawiaj się! Nie jesteśmy sektą, fanklubem ani zamkniętą grupą artystowską. Nie uważamy też siebie za wariatów, którzy w czasach jednego kliknięcia i lajków na facebooku wysilają się, żeby tworzyć bez zysku i gwarancji na cokolwiek coś tak praco-czaso-chłonnego. Nie będziemy się tłumaczyć. Jeśli trzymasz w ręce to pismo i czytasz te słowa, to znaczy, że chociaż trochę rozumiesz wartość takiej jakości.



Zapraszamy Cię do współpracy. Chętnie publikować będziemy teksty i prace twórców, niezależnie od tego kim są i jaki mają status społeczny. Chętnie podejmiemy współpracę z instytucjami i zrzeszeniami, które bez zamachu na autonomię, będą chciały wziąć w tym projekcie udział albo go po prostu wesprzeć. Jest to projekt niekomercyjny ale pieniądze są mile widziane.



Pismo jest otwarte tematycznie, chce obejmować szerokie spektrum ludzkiej aktywności. Znajdzie się w nim miejsce na sprawy koncepcyjne (krytyka sztuki, filozofia, socjologia, psychologia, polityka czy ekonomia), na debiuty i prezentacje dojrzałych artystów, na sprawozdania i komentarze z lokalnego życia kulturalnego. Chcemy pomóc młodym twórcom zaistnieć w przestrzeni publicznej. Chcemy promować Zieloną Górę jako miasto ludzi twórczych, w którym tętni życie kulturalne. Chętnie też podniesiemy rangę ważności pomijanych publicznie aspektów życia. Pismo chce publikować różne formy: esej, reportaż, sprawozdanie, recenzja, poezja, teksty pieśni, komiks, grafika. Przy wszystkich tych egalitarnych warunkach stawiamy na wysoki poziom. Zachęcamy do eksperymentów i myślenia poza schematami. Nadsyłane propozycje poddawane są recenzji redaktora naczelnego, który dał się już poznać ze swej apodyktyczności i upierdliwości. Wierzymy Czytelniku, że jesteś w stanie zadość uczynić jego kryteriom.



Nakład jest nieokreślony i będzie zależał od możliwości finansowych. Nieokreślona jest też periodyzacja, która zależeć będzie od zaangażowania zainteresowanych i nadsyłanych materiałów. Pomimo tych ograniczeń, dzięki nieprzypadkowej dystrybucji, chcemy nicować młode lokalne środowisko intelektualno-artystyczne oraz docierać do różnego rodzaju instytucji.



Charakter pisma jest glokalny. Zygmunt Bauman ukuł kiedyś ten termin na określenie dwóch sprzecznych zjawisk, które zachodzą równolegle we współczesnym ponowoczesnym świecie. Pierwsze, o którym mówi się najczęściej, to globalizacja, a więc silna i powiększająca się sieć współzależności, interakcji w skali globu dotycząca wszystkich aspektów życia. Drugie zjawisko, to lokalizacja, a więc wieloaspektowa decentralizacja, ponowne świadome odkrywanie lokalnych tradycji i podnoszenie do rangi globalnej widzialności tego, co lokalne i prywatne. Pismo GrinZin chce łączyć te tendencje. Jest pismem lokalnym ale naznaczonym świadomością globalną, jeśli mówi o lokalnych wydarzeniach i twórcach to czyni to w kategoriach globalnie ważnych. Marzy mu się aby wynosić lokalnie powstałe idee i ich twórców do rangi globalnej widzialności. Cel to ambitny i być może przerastający możliwości nawet dużego budżetu ale w czasach glokalizacji możliwy do osiągnięcia; sądzimy, że warto mieć go na uwadze.



GrinZin nie chce być obojętny na problemy naszej cywilizacji. Nie było dotąd epoki, w której ludzka wolność i godność nie byłyby zagrożone. Dzisiaj zagrożenie pochodzi ze strony globalnej ekonomii i coraz częściej ulegającym jej presji politykom. Jesteśmy zmuszani do coraz większej konsumpcji, nasze życie jest systematycznie utowarowiane a swobody obywatelskie, pod osłoną wolności zakupów, ograniczane. Tak więc, jeśli sprzeciw wobec monopolizacji rynku i spiskom typu ACTA nazywa się alterglobalizmem, to pismo chce być alterglobalistyczne. Jeśli sprzeciw wobec obecnej dystrybucji dóbr oznacza antysystemowość, to pismo chce być antysystemowe. Jeśli sprzeciw wobec indywidualizacji odpowiedzialności za własne życie w czasach globalnych zależności oznacza lewicowość, to pismo chce być lewicowe. Nie interesuje nas polityka jako sfera partyjnych sporów ale jedynie jako miejsce debaty nad dobrem wspólnym.