Między etyką a socjologią jest utopia. Odpowiedzialność jako fundament socjologii Zygmunta Baumana ("Studia Socjologiczne", 2/2012)





http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.cejsh-aebf710e-c6c5-4d30-9351-ad590a36ec33
Cały numer do pobrania w pdf


Zygmunt Bauman należy do grona nielicznych współczesnych socjologów, którzy mają realny wpływ na świadomość ludzi nie związanych zawodowo z refleksją intelektualną. Z perspektywy jego twórczości to szerokie oddziaływanie ma bardzo istotne znaczenie. Bauman nie pisze bowiem do kolegów po fachu ale do zwykłych ludzi, kierując się troską o losy świata. W swojej codziennej pracy dyskutuje ogólne zagadnienia związane z teorią nowoczesności oraz komentuje aktualne zjawiska społeczne i geopolityczne. Na tych też zagadnieniach skupiają się najczęściej komentatorzy jego twórczości. W artykule tym proponuję sięgnąć głębiej i spojrzeć na myśl społeczną Baumana z perspektywy jego refleksji nad moralnością.



Socjologia jako działalność moralnie zaangażowana




Zainteresowanie moralnością ma u Baumana głębokie filozoficzne uzasadnienie. Według niego bycie-w-świecie (sam autor używa tego właśnie heideggerowskiego pojęcia oddającego istotowe związanie człowieka i świata) jest równoznaczne ze znalezieniem się w sytuacji moralnej, z byciem-wobec-drugiego człowieka (Bauman 1995: 16). Taka perspektywa ma oczywiście w filozofii swoją tradycję a dla filozofów moralności wydaje się być naturalnym założeniem. Dobrze wyraża ją Martin Buber, jeden z głównych przedstawicieli filozofii dialogicznej: „Pojedynczy człowiek jest faktem egzystencji o tyle, o ile wchodzi w żywy stosunek z innymi pojedynczymi ludźmi (…). Fundamentalnym faktem ludzkiej egzystencji jest człowiek z człowiekiem” (Buber 1993: 90-91). Bauman nie jest jednak moralistą w stylu Bubera. W jego przypadku ta wspólna im perspektywa zasługuje na osobną refleksję. U Baumana jest ona świadomą decyzją pójścia pod prąd „akademickiej socjologii” (związanej mniej lub bardziej bezpośrednio z myśleniem zorientowanym pozytywistycznie i funkcjonalistycznie) i uczynienie refleksji nad moralnością osnową nauk społecznych. 

Przyjęcie założenia, wedle którego bycie w świecie jest równoznaczne z byciem w sytuacji moralnej, ma dla humanistyki przynajmniej dwie poważne konsekwencje. Po pierwsze, zagadnienia dotyczące ludzkiego współbycia powinny zajmować miejsce wyróżnione. Po drugie, sama nauka (w tym przypadku zapewne także nauki przyrodnicze) jest formą bycia wobec drugiego człowieka, a w związku z tym powinna przyjąć na siebie związane z tym zobowiązania. Myśl Baumana czyni zadość obu tym konsekwencjom. Nie tylko dowartościowuje zagadnienia związane z moralnością, ale także odrzuca kantowski rozdział bytu i powinności oraz Weberowski postulat niewartościowania w nauce, które uznaje za bezpodstawne i niebezpieczne, i niejako powracając do tradycji XIX-wiecznej myśli społecznej, otwarcie postuluje moralne zaangażowanie nauki (Bauman 2003: 59, 64). Kończąc swój inauguracyjny wykład po objęciu katedry socjologii w 1972 roku na Uniwersytecie w Leeds, powiedział: „Kto wie, może po tych wszystkich mało romantycznych latach zawód nasz stanie się na powrót probierzem odwagi, konsekwencji i wierności ludzkim wartościom” (Bauman 1972: 185-203; cyt za Bauman 2003: 26).

Bauman nie uważa siebie za zawodowego etyka (Dylematy moralności… 1995: 133)[1]. Swoje zainteresowanie moralnością i etyką uznaje za „sprofilowane”, a refleksje za pozbawione ambicji przedstawienia pełnego i wyczerpującego opisu ludzkiego współbycia (Dylematy moralności… 1995: 127, 129-131). Jest on natomiast z pewnością diagnostą współczesnych relacji międzyludzkich oraz wnikliwym i surowym krytykiem nowożytnej etyki. Ogólnie rzecz biorąc Bauman krytycznie nawiązuje do tradycji wyznaczonej przez etykę Kanta. W swoich rozważaniach nad moralnością czerpie inspirację głównie z pism francuskiego filozofa Emmanuela Lévinasa, którego uważa za największego filozofa moralności czasów ponowoczesnych (Bauman 1996: 114). Jako inne inspiracje przywołuje zazwyczaj pokrewną Lévinasowskiej myśl etyczną duńskiego teologa, filozofa i pastora luterańskiego Knuta Løgstrupa (Bauman 1995: 13-15), a także bardziej socjologicznie (historycznie) zorientowanego niemieckiego filozofa Hansa Jonasa (Bauman 1996: 26).



Filozofia odpowiedzialności jako nowy paradygmat myślenia




Prace Lévinasa, Løgstrupa i Jonasa wpisują się w szersze zjawisko intelektualne określane „filozofią odpowiedzialności”. Jacek Filek w pracy Filozofia odpowiedzialności XX wieku, proponuje spojrzeć na dzieje myśli filozoficznej przez pryzmat trzech wielkich okresów. Starożytność z paradygmatem arystotelesowskim, nowożytność z paradygmatem kartezjańskim, oraz czasy współczesne charakteryzowane przez myśl Lévinasa. Zasadnicza różnica między tymi okresami, którą dobrze obrazuje ich „gramatyczna natura”, jest następująca: paradygmatem arystotelesowskim rządzi osoba trzecia i jej pierwszym słowem jest jest (metafizyka bytu), paradygmatem kartezjańskim rządzi osoba pierwsza i jej pierwszym słowem jest jestem (metafizyka podmiotu), myśleniem, którego protagonistą jest Lévinas rządzi osoba druga, a jej pierwszym słowem jest jesteś. Zdaniem Filka myślenie Lévinasa jest wyrazem radykalnie nowego paradygmatu, w perspektywie dziejowej równorzędnego z dwoma pozostałymi (Filek 2003: 5-13).  Bauman postrzega dzieje myśli zachodniej bardzo podobnie. W Etyce ponowoczesnej – dziele, w którym najszerzej wyłożył swoje stanowisko etyczne – pisze wprost: „trudno o bardziej dramatyczne odwrócenie zasad nowoczesnej etyki niż Lévinasa decyzja przyznania Innemu Człowiekowi pierwszeństwa, które dotąd bezspornie przysługiwało jaźni” (Bauman 1996: 115).

Podstawowym pojęciem „filozofii drugiej osoby”, równym rangą z pojęciami „prawdy” i „wolności”, które charakteryzują pozostałe dwa paradygmaty, jest „odpowiedzialność”. Jonas wymienia dwa odmienne znaczenia tego pojęcia: „(a) odpowiedzialność jako bycie rozliczonym «za» swoje czyny (…); oraz (b) odpowiedzialność «za» określone przedmioty, która angażuje sprawcę do określonych czynów względem tych przedmiotów” (Jonas 1996: 167). „Odpowiedzialność” w pierwszym znaczeniu jest pojęciem „formalnym”, ma pierwotnie znaczenie prawne i przypisywane jest podmiotowi ex post facto, „z zewnątrz”. Znaczenia moralnego nabiera wtórnie poprzez splecenie jej z ideą kary, która kwalifikuje czyn sprawcy jako moralnie godny nagany. Odpowiedzialność podmiotu zależy tutaj od bycia „aktywną przyczyną” czynu, od samego jego popełnienia i jego skutków (Jonas 1996: 167-170).

W drugim znaczeniu pojęcie „odpowiedzialności” ma charakter „materialny” i oznacza skierowane w przyszłość określenie tego, co jest do zrobienia. Dotyczy nie odpowiedzialności za skutki działań ale odpowiedzialności za drugiego człowieka, wobec którego winni jesteśmy działanie. Tak dookreśla ten rodzaj odpowiedzialności sam Jonas: „Odpowiedzialność za pomyślność innych nie «przesiewa» po prostu zamierzonych działań ze względu na ich moralną dopuszczalność, ale zobowiązuje do działań, które inaczej w ogóle nie są brane pod uwagę. Tutaj owo «za» związane z byciem odpowiedzialnym […] leży poza mną, ale w efektywnym zasięgu mojej mocy, potrzebując jej albo będąc przez nią zagrożonym. Konfrontuje ono tę moją moc ze swym prawem do istnienia i, poprzez wolę moralną, zjednuje ją dla siebie […]. Sprawa staje się moją, ponieważ moja jest moc, która pozostaje w sprawczym stosunku właśnie do tej sprawy. To, co w swym immanentnym uprawnieniu zależne, staje się czymś nakazującym, to, co w swej sprawczości władne staje się czymś zobligowanym i to w dwojakim sensie: bycia odpowiedzialnym za to, co w ten sposób mi powierzone, oraz afektywnie zaangażowanym poprzez stające po stronie powierzonego uczucia, mianowicie «poczucie bycia odpowiedzialnym». W poczuciu tym to, co abstrakcyjnie zobowiązujące, znajduje swój konkretny związek z subiektywną wolą. Branie strony przedmiotu przez uczucie pochodzi nie z idei odpowiedzialności w ogóle, ale z postrzeganego uprawnienia i niedostatku przedmiotu, gdy ten oddziałuje na wrażliwość i zawstydza właściwy mocy egoizm” (Jonas 1996: 170-171).

Filozofia, o jakiej pisze Filek, mówi o odpowiedzialności w tym drugim, z wymienionych przez Jonasa znaczeń. „Odpowiedzialność” nie jest tutaj ani pojęciem zdroworozsądkowym ani prawniczym, ani też pojęciem ograniczonym jedynie do obszaru etyki. Ma ono znaczenie szersze i bardziej podstawowe – jest pojęciem ontologiczno-egzystencjalnym, opisującym w sposób istotowy ludzki byt (Filek 2003: 9-10). Oznacza ona podstawową strukturę odniesienia człowieka do świata i innych ludzi. Jak to ujmuje Buber, „Odpowiedzialność jest pępowiną łączącą nas ze światem” (Filek 2003: 15).

Tak rozumiane pojęcie „odpowiedzialności” pojawia się nie tylko u filozofów ściśle związanych z dialogiką, którzy świadomie czynią egzystencjalną podstawą strukturę dialogiczną opartą na odpowiedzialności, ale także u myślicieli niezwiązanych bezpośrednio z tym sposobem myślenia. Filek wskazuje tutaj na Sørena Kierkegaarda, Fryderyka Nietzschego, Maxa Schelera, Nicolaia Hartmanna, Martina Heideggera, Jean-Paula Sartre’a, Romana Ingardena czy Edmunda Husserla. Do myślicieli, którzy explicite uczynili „odpowiedzialność” kategorią dla siebie centralną, zalicza natomiast Franza Rosenzweiga, Martina Bubera, Eberharda Grisebacha, Wilhelma Weischedela, Dietricha Bonhoeffera, George’a Pachta, Hansa Jonasa oraz Emmanuela Lévinasa, którego myśl przedstawia jako najbardziej dojrzały a zarazem najbardziej radykalny wyraz dotychczasowych refleksji nad odpowiedzialnością (Filek 2003: 286-287). Do tego spisu proponuję dołączyć Zygmunta Baumana, który kontynuuje tę tradycję w obecnym ponowoczesnym klimacie społecznym, przenosząc refleksję w obszar dyskusji socjologicznej.



Bauman jako filozof odpowiedzialności




Bauman sięga wprost do myśli Lévinasa, od razu (niezależnie od zawartych w niej wątków historycznych i teologicznych) po charakterystykę opartej na odpowiedzialności „pierwotnej sceny moralnej”. Za pomocą husserlowskiej „redukcji fenomenologicznej”, mając Lévinasa za przewodnika, udaje się na wyprawę w poszukiwaniu istoty etyki: zamierza zgłębić kantowskie „prawo moralne we mnie”, zbadać „czystą moralność” (Bauman 1996: 49). Jego relacje z podróży różnią się pod istotnym względem od tych, jakie zdał nam niegdyś Kant. Bauman zgadza się z Kantem co do tego, że imperatyw moralny wyraża bezwarunkową troskę o drugiego człowieka jako celu samoistnego, samego w sobie (Kant 2005: 246-253, 262). Jednak w przeciwieństwie do imperatywu kantowskiego, który ma charakter bezwzględnego apodyktycznego prawa, podlegającego argumentacjom, uzasadnieniom i aplikacjom z pozycji powszechnego i obiektywnego rozumu (Kant 2005: 33), „imperatyw” Baumana ma charakter subiektywnej, poza-racjonalnej, poza-dyskursywnej „odpowiedzialności bezwarunkowej” (Lévinas), „nakazu niewypowiedzianego” (Løgstrup), czy moralnego „impulsu” bądź „popędu” (Bauman 1995: 14).

Myśl Baumana występuje przeciwko tej części tradycji kantowskiej (i wszelkiego myślenia o moralności podobnie postrzegającego te kwestie), która dewaluuje wszelkiego rodzaju elementy pozaracjonalne – uczucia, emocje, afekty. Tradycja kantowska, jak ją ujmuje autor, uznaje, że emocje pozbawiają osobę racjonalnego wyboru, oraz że tylko wybór jako sprawność racjonalna, wraz z imperatywami, postulatami i maksymami dyktowanymi przez rozum, czynią człowieka osobą moralną. Bauman nie zgadza się na uznanie tego, co emocjonalne za bezwartościowe z punktu widzenia moralności, nie zgadza się też, aby za siedzibę moralności uznać „chłodny i nieprzytulny” obszar rozumu (Bauman 1996: 92). Jego sprzeciw budzi to wszystko, co prowadzi do pomniejszenia indywidualizmu człowieka: akcentowanie tego, co wspólne wszystkim istotom rozumnym, uniezależnianie dobra od jednostkowej woli i umieszczenie postępowania doskonalącego człowieka w perspektywie praw powszechnych, uznanie powszechnego rozumu za miarę dla jednostkowych ludzkich wyborów. W opozycji do tej kantowskiej tradycji dowartościowuje to, co wolicjonalne, indywidualne, emocjonalne, subiektywne, pozaracjonalne i pozadyskursywne.

W ujęciu Baumana przestrzeń, w jakiej rodzi się imperatyw moralny, jest złożoną niedefiniowalną strukturą pozbawioną jakiegokolwiek początku czy punktu wyjścia, którą dobrze oddaje heideggerowsko-levinasowskie pojęcie „bycia-dla-Innego” (Bauman 1998: 248). Elementami tej struktury są: Twarz Innego, jaźń moralna, bliskość, impuls moralny i odpowiedzialność. Próbując wyrazić ją w jednej formule, możemy powiedzieć następująco: moralność rodzi się, gdy jaźń moralna, stając w bliskości Twarzy Innego, dokonuje w trosce o niego aktu wyboru działania podyktowanego impulsem moralnym, wyrażającym się w postaci odpowiedzialności.

Odpowiedzialność ma u Baumana charakter egzystencjalny: jest „podstawową strukturą relacji międzypodmiotowej w jej najbardziej pierwotnej formie” (Bauman 1992: 253). Odpowiedzialność „dana” jest w impulsie moralnym, z istoty swej „subiektywnym, nieuchwytnym i kapryśnym” (Bauman 1996: 85), „nieokreślonym” i „nieartykułowanym” (Bauman 1995: 15). Nie posiada ona treści, celu ani przyczyny. Po prostu pojawia się, gdy stajemy w obliczu drugiego człowieka, i niezależnie od czyjejkolwiek woli dokonuje naszego z nim związania (Bauman 1996: 72). Drugi człowiek jest w tej relacji autorytetem, którego bezgłośny, niewypowiedziany nakaz odbity w zwierciadle jego kruchości antycypuje dla jaźni moralnej jej poczucie odpowiedzialności i podyktowane nim działanie (Bauman 1996: 99-100).

Istotną cechą odpowiedzialności jest jej bezwarunkowość. Odpowiedzialność nie zależy od okoliczności, w jakich się pojawia, uprzedniej wiedzy czy intencji względem Innego. Nie zależy też od właściwości samego Innego, od jego działania i statusu. Jej źródłem nie jest strach przed karą ani nadzieja na własną korzyść. Nie stoją za nią obowiązki, zobowiązania, umowy. Nie ma też nic wspólnego z byłym, obecnym, przewidywanym czy spodziewanym odwzajemnieniem się (Bauman 1992: 252; Bauman 1996: 66, 70, 78-79). Odpowiedzialność jest więc też niesymetryczna. Podejmowana jest zawsze indywidualnie i wyrażana tylko w pierwszej osobie („jestem gotów ….”, „powinienem…”). Znika, gdy jaźń moralna szuka wzajemności, gdy próbuje „nagiąć” przedmiot odpowiedzialności do własnych standardów (Bauman 1996: 69-68, 70, 71, 74).

Bauman czyni odpowiedzialność warunkiem ludzkiej podmiotowości, warunkiem bytu ludzkiego jako osoby. Jak tłumaczy, bez odpowiedzialności człowiek jest jedynie egzemplarzem swojego gatunku, „epizodem monotonii gatunkowej samoreprodukcji” poddanym „tyranii samozachowania”; bytem, którego życie jest puste, pozbawione sensu, przypadkowe, bezsensowne i absurdalne (Bauman 1998: 52, 240-242). Ciężar odpowiedzialności, który spoczywa zawsze na tym konkretnym człowieku, tzn. zobowiązuje właśnie jego i tylko jego, czyni jego byt wyjątkowym i niezastępowalnym. Gotowość podjęcia odpowiedzialności – bez względu na konsekwencje, w tym własną śmierć – wyrywa człowieka z ograniczeń „zasady przetrwania” (umiejscawiającej źródło heteronomii wewnątrz jego bytowej struktury), zmieniając jednostkowy egoizm w prawdziwą egzystencjalną autonomię. W ten sposób człowiek z wymienialnego egzemplarza gatunku awansuje na byt wyjątkowy i niezastępowany.

Tak rozumiana odpowiedzialność wyznacza w koncepcji Baumana charakter moralności. Moralność zatem „poprzedza” byt (sferę ontyczną), rozum i racjonalną kalkulację (Bauman 1996: 73, 82), jest „czysta” i „naiwna” (tzn. nie wie, że jest spotkaniem moralnym) (Bauman 2008: 211), pozbawiona jakichkolwiek „ugruntowań” czy „fundamentów” spoza samej siebie (Bauman 1996: 99), jest własnością osobistą i subiektywną (Bauman 1996: 82), niesymetryczną, nie-racjonalną (Bauman 1996: 18) i (z punktu widzenia „rozumnego ładu”) irracjonalną (Bauman 1996: 21), ambiwalentną (Bauman 1996: 17) i aporetyczną (Bauman 1996: 19), a podjęte w jej obszarze działania nie nadają się do uogólnienia w postaci zasad, które miałyby mieć walor uniwersalności (Bauman 1996: 19, 73, 74).



Od „moralności we dwoje” do sprawiedliwości społecznej




Oryginalność rozważań Baumana nad odpowiedzialnością polega przede wszystkim na przeniesieniu ich w przestrzeń refleksji socjologicznej. Fenomenologiczny opis egzystencjalnych warunków „przestawania z innymi” staje się u Baumana punktem wyjścia dla istotnie odmiennej i oryginalnej w socjologii refleksji nad moralnością. Z punktu widzenia „akademickiej” socjologii, ta niefalsyfikowalna empirycznie wizja „pierwotnej sceny moralnej” jest nie tyle kontrowersyjna, ile nienadająca się w ogóle do dyskusji. Bauman przełamuje akademickie „stereotypy” i metodologiczne konwencje. Tezy socjologiczne uzasadnia z perspektywy tez E. Lévinasa, a tezy E. Lévinasa potwierdza argumentacją socjologiczną. Co więcej, odrzucając zasadę niewartościowania w nauce, ocenia rzeczywistość społeczną wedle rygorystycznych standardów moralnych znalezionych u E. Lévinasa, którymi mierzyć chcielibyśmy raczej świętych niż nasze codzienne zwyczajne życie. Nie pyta przy tym, dlaczego te standardy są tak radykalne, ale każe rzeczywistości tłumaczyć się, dlaczego tych standardów nie spełnia.

Bauman dystansuje się do Lévinasa w momencie wyjścia poza opis „pierwotnej sceny moralnej”. Jego zdaniem pisma Lévinasa znakomicie pomagają zgłębić istotę moralności ale zawodzą, gdy trzeba powrócić z fenomenologicznej wyprawy do realiów życia społecznego (Bauman 2007: 23). Istotną słabością koncepcji Lévinasa jest jej ograniczenie do wyizolowanego „intymnego” spotkania z innym człowiekiem. Nie daje ona zadowalającej odpowiedzi na pytanie o to, jak przenieść impuls moralny z „moralności we dwoje” w kontekst społeczny. Problem, jaki stawia tutaj Bauman, dotyczy możliwości objęcia odpowiedzialnością „wielu” – zbiorowego, anonimowego Innego (Bauman 1997: 74-77).

Bauman zwraca się najpierw po odpowiedź do Hansa Jonasa, który zajmuje się m. in. etycznymi problemami rozwoju technologicznego. Jonas twierdzi, że odpowiedzialność powinna być podstawowym imperatywem współczesnej cywilizacji i nieodzownym kryterium oceny działalności człowieka. W odróżnieniu od Lévinasa, podejmuje współczesne dylematy moralne w perspektywie dziejowej. Z punktu widzenia Jonasa „problem Baumana” sprowadza się do wzrastającego w dziejach dystansu między mikro- a makroetyką, tzn. między zasięgiem impulsu moralnego, który jest krótki i ogranicza się generalnie do bezpośrednich kontaktów międzyludzkich, a rozciągniętymi w przestrzeni i czasie konsekwencjami ludzkich działań. Jonas wskazuje, że przez dużą część historii ludzkości nie było między nimi przepaści, ponieważ większość spraw istotnych dla ludzkiego współżycia ograniczała się do wąskiego kręgu ludzi pozostających względem siebie w bezpośredniej bliskości. Dzięki rozwojowi nauki i techniki dystans ten niebywale rozrósł się w dziejach najnowszych. Ludzkie kompetencje moralne nie zmieniły się jednak od czasów „Adama i Ewy”. Sytuacja ta jest tym bardziej niebezpieczna, że te same procesy, które wyposażyły rodzaj ludzki w moce o niespotykanej dotąd w dziejach potędze, doprowadziły do rozmycia fundamentów, na których mogłyby się wesprzeć normatywne regulacje tych nowych możliwości. Zdaniem Jonasa „nowe moce” potrzebują „nowej etyki”, i jest to dla ludzkości sprawa życia i śmierci (Bauman 1997: 55-60, 77; Bauman 2008: 221).

Bauman zgadza się z Jonasem co do diagnozy obecnej sytuacji, nie podziela jednak jego stanowiska w sprawie tego, co i jak w tej sytuacji należy zrobić. Jonas proponuje bowiem rozwiązanie kantowskie (Jonas 1996: 37-40). Wedle Kanta droga do etycznego prawa wiedzie przez „myśl rozumną”. Należy stworzyć apodyktycznie prawdziwe reguły, które zostaną ze względu na swoją apodyktyczną prawdziwość zaakceptowane przez każdą racjonalnie myślącą istotę. Rozwiązanie tkwi tutaj w kwalifikacjach rozumu ustawodawczego, a kultywowanie moralnego postępowania jest w ostatecznym rozrachunku kwestią filozoficzną i zadaniem filozofów. Jonas formułuje nawet współczesną wersję kantowskiego imperatywu kategorycznego, która w relacji Baumana brzmi następująco: „Postępuj tylko w taki sposób, aby skutki twojego działania dały się pogodzić z ciągłością trwania autentycznego życia ludzkiego” (Jonas 1996: 38; Bauman 2008: 222).

Zdaniem Baumana Jonas nie bierze w swoim rozwiązaniu pod uwagę kilku zasadniczych spraw. Rozum nierzadko sprzeciwia się wprowadzeniu w życie tego, co się w jego imieniu propaguje. Jest to związane z „logiką społecznych instytucji”, której konsekwencją bywa uwolnienie pewnych typów działań od ocen moralnych. Zaakceptowanie określonych zasad współżycia nie jest też równoznaczne z ich realizacją. Warunkiem realizacji zasad jest bowiem nie tyle logiczna poprawność, ile ich zgodność z interesami tych, którzy je akceptują. Obok zamierzonych czy rozumowo wykoncypowanych skutków działań ludzkich są także następstwa nieprzewidziane, które nie stawały jako problem w momencie podejmowania działania. Trudno w związku z tym przewidzieć, które rozwiązania dadzą się pogodzić z „trwaniem prawdziwie ludzkiego życia”, a które są z nim sprzeczne. Nie można też zapominać o sytuacji konfliktu interesów i licznych sprzecznościach (np. w stylach życia, wartościach, itp.), jakie mają miejsce w świecie społecznym oraz o powszechnej tendencji do szukaniu poparcia dla rozwiązań w sile społecznej, politycznej i militarnej (Bauman 2008: 223).

Bauman uważa, że to właśnie kombinacja wymienionych wyżej czynników, których nie bierze pod uwagę rozwiązanie szukające oparcia w powszechności rozumu, ponosi główną odpowiedzialność za obecny „opłakany stan świata” (Bauman 2008: 224, 225). Sam Jonas przyznaje, że dla zagadnień makroetycznych nie da się sformułować imperatywu równie apodyktycznego, jak oryginalny imperatyw kategoryczny I. Kanta. W związku z tym proponuje przyjąć zasadę „heurystyki strachu”, która sprowadza się do uznawania za bardziej prawdopodobne negatywnych konsekwencji potencjalnych działań (Bauman 2008: 222-223). Jest to jednak, powiada Bauman, „filozofia powstrzymywania się od czynu” (Bauman 1997: 77). W kontekście diagnoz Ulricha Becka, który określa współczesne społeczeństwo jako „społeczeństwo ryzyka” (Beck 1992: 31; Bauman 1996: 271-274), taka filozofia naznaczona jest ambiwalencją. Obecnie bowiem potrzebujemy działania równie bardzo jak się go boimy. Bauman uważa ambiwalencję za nieusuwalny element ludzkiej egzystencji, a jego filozofia sprzyja rozwiązaniom, które wychodzą jej naprzeciw. Rozwiązanie Jonasa obciążone jest jednak poważną wadą. Z perspektywy filozofii Baumana powstrzymywanie się od czynu zwraca nas w nie mniej niemoralny, a bardziej jeszcze niebezpieczny bo wygodny i usypiający czujność przeciwbiegun zniewolenia – obojętność (Bauman 1996: 124).

Problemu Baumana nie rozwiązuje także propozycja Richarda Rorty’ego przedstawiona w tekście Movements and Campaigns (Rorty 1995), którą poddaje w tym kontekście pod dyskusję (Bauman 1997: 81, 82). Otóż zdaniem Rorty’ego, który zamiast o sprawiedliwości woli mówić o solidarności, dotychczasowe próby rozwiązania „problemów makroetycznych” miały charakter „polityki ruchów”, tzn. polegały na „poszukiwaniu pierwszych zasad, fundamentalnych znaczeń i wartości”, a zarazem na dążeniu do osiągnięcia na ich podstawie jakiegoś „modelu doskonałego rozwiązania problemów społecznych”. Obrona konkretnych pokrzywdzonych, cierpiących i doznających niesprawiedliwości nie była pierwszorzędnym celem tej polityki ale raczej drogą realizacji sformułowanych wcześniej ogólnych wizji. W praktyce „polityka ruchów”, naginając rzeczywistość do wyobrażonego ideału, sama produkowała nie mniej cierpienia niż obiecała usunąć. Bauman w pełni zgadza się z tym ujęciem (Bauman 1997: 81, Bauman 2000: 106). Rorty proponuje zastąpić to rozwiązanie „polityką kampanii”, która jest polityką rozwiązywania konkretnych problemów (konkretnych niesprawiedliwości) bez odniesienia do jakiejś ogólnej idei ładu społecznego (np. akcje zakazujące wjazdu ciężarówkom na obszary alpejskie czy zmierzające do przyznania praw związkowych robotnikom bezpaństwowym plantacji południowokalifornijskich) (Rorty 1995).

Na pierwszy rzut oka „polityka ruchów” wydaje się dobrą propozycją. W epoce lęku przed totalitarystycznymi konsekwencjami ustalonych z góry rozwiązań stara się czynić świat lepszym poprzez rozwiązywanie konkretnych problemów konkretnych ludzi. Zdaniem Baumana rozwiązanie Rorty’ego nie sięga jednak istoty problemu, co więcej, może nieoczekiwanie dać rezultat przeciwny do zamierzonego. Rorty z założenia nie zmierza do „zmiany reguł gry lub świata, w którym gra jest uprawiana”. Dzięki jego propozycji świat nie będzie inny. Doraźne rozwiązania, jakie zaleca, mają natomiast w szerszej perspektywie tendencję do delegowania dobroczynności, współczucia do zdarzeń o charakterze epizodycznym i karnawałowym (w znaczeniu, jakie nadał temu pojęciu Michaił Bachtin), co sprawia, że w ogólniejszej perspektywie prowadzą raczej do uśmierzeniu wyrzutów sumienia, pozwalając w dniu powszednim jeszcze łatwiej znosić niesprawiedliwości czynione innym (Bauman 2000: 107-109).

Baumanowi zależy na zmianie świata. Być może zaliczyć go powinniśmy do tych właśnie, którzy, jak sam pisze, skłonni będą w propozycji Rortyego „węszyć gest Poncjusza Piłata w przepisie na dekonstruowanie «wielkiego problemu» (…) w zbiór drobnych problemów” (Bauman 2000: 108). Dla Baumana bowiem przejście od „moralności we dwoje” do globalnej odpowiedzialności jest „wielkim problemem”, którego ani propozycja Jonasa ani Roty’ego nie może rozwiązać. Bauman stawia przed sobą marzenie Kanta o wiecznym pokoju i wspólnocie ogólnoludzkiej (allgemeine Vereinigung der Menschheit) (Bauman 2007b: 236). Jest jednak bogatszy od królewieckiego filozofa o trudne doświadczenia XX wieku, które wzmagają sceptycyzm i podejrzliwość wobec rozumu – jego ogólnych projektów, utopii i marzeń – każąc mu legitymizować się poszanowaniem godności konkretnego człowieka.

Według Baumana rozszerzenie „czystego” impulsu moralnego w kontekst społeczny jest możliwe na gruncie sprawiedliwości zreinterpretowanej w kategoriach zrodzonej w obrębie „pierwotnej sceny moralnej” odpowiedzialności. Jego zdaniem „mały z pozoru (mały w sensie liczebności aktorów) akt podjęcia odpowiedzialności za Drugiego Człowieka – człowieka w zasięgu wzroku, człowieka jako Twarzy – jest kluczem do wielkiego (wielkiego liczebnością ludzi, do jakich się odnosi) problemu sprawiedliwości społecznej” (Bauman 2000: 112). W rozmowie z Keithem Testerem mówi wprost: „Uważam, że «sprawiedliwość» to «odpowiedzialność»” (Bauman 2003: 83).

Co stoi za jego decyzją? Bauman odnosi się do tych koncepcji (charakteryzujących, jego zdaniem, świadomość nowoczesną jako taką), które ujmują sprawiedliwość jako uniwersalny, racjonalny (złożony z reguł stosowalnych do wszystkich lub prawie wszystkich sytuacji) porządek społeczny. Jego zdaniem nieodparta chęć zadość uczynienia dążeniu do tak rozumianej sprawiedliwości była dotychczas jedną z podstawowych przyczyn powszechnego społecznego doświadczenia jej braku. Bauman proponuje w związku z tym zdekonstruować to nowoczesne rozumienie sprawiedliwości. Nie jest to jedynie postmodernistyczny pomysł oderwany od realiów życia społecznego, ale przede wszystkim odkrycie pewnego stanu rzeczy, którego społeczne podstawy od kilku dekad diagnozują powszechnie ludzie rozmyślający o współczesnym świecie. Mam na myśli fakt globalnych zależności, który wedle Baumana dokonuje związania (w sensie egzystencjalnym) ludzkiej odpowiedzialności z innymi, odległymi przestrzennie i czasowo osobami i zbiorowościami. Od teraz „każdy przypadek ludzkiej niedoli, którego można byłoby uniknąć, jest naszą wspólną i każdego z nas z osobna winą moralną” (Bauman 2007: 360-361). Tak oto historyczne warunki po raz kolejny zmieniły naszą egzystencjalną kondycję.

Czy kondycji tej podołamy? – Pyta Bauman. „Czy zdolność i skłonność do moralności, szyta na miarę odpowiedzialności za Innego jako konkretną Twarz, okaże się wystarczająco pojemna i silna, a także dostatecznie zdeterminowana i żywotna, aby uwzględnić i udźwignąć całkowicie odmienny ciężar odpowiedzialności za «Innego jako takiego»: nieokreślonego i anonimowego (…) Innego? Czy etykę, która rodzi się i rozwija w moral part of two, da się przeszczepić na «abstrakcyjną wspólnotę» społeczeństwa ludzkiego i jeszcze dalej – na abstrakcyjną globalną wspólnotę ludzkości?” (Bauman 2007: 25).

W przestrzeni pragmatyki życia powiada, że przejście od „moralności we dwoje” do ogólnoludzkiej wspólnoty opartej na nowym rozumieniu sprawiedliwości jest sprawą przetrwania gatunku ludzkiego (Bauman 2007b: 237). Sytuacja wzajemnych globalnych zależności sprawia, że interes grupowy staje się tożsamy z interesem wszystkich mieszkańców planety a „nakaz moralnego sumienia” zgodny z instynktem samozachowawczym (Bauman 2007: 364). Po raz pierwszy w dziejach nie ma więc podstaw dla grupowych antagonizmów. Czy to jednak wystarczy? „Nie wiem, ale lepiej żebyśmy to zrobili” – odpowiada zazwyczaj na takie pytanie Bauman (Dylematy moralności… 1995: 151).

W przestrzeni moralności powiada natomiast, że powinniśmy podjąć odpowiedzialność w skali globalnej, ponieważ jesteśmy do tego w sensie egzystencjalnym zobowiązani. Nowe warunki historyczne zmieniły nasz los. My zaś powinniśmy ten los zmienić w „powołanie”, a więc przyjąć odpowiedzialność za wiążącą nas wszystkich odpowiedzialność: powinniśmy „zdać sobie sprawę z odpowiedzialności za innych, zgodzić się na tę odpowiedzialność i uznać, że chociaż wszyscy jesteśmy sobie nawzajem winni odpowiedzialność, to ja i tylko ja odpowiadam za wywiązanie się ze swojej” (Bauman 2007: 358). Innymi słowy, powinniśmy zdefiniować globalne „my” jako „obszar objęty odpowiedzialnością moralną” („bycie-jeden-dla-drugiego człowiekiem”) (Bauman 2007: 374).

Takie ujęcie sprawiedliwości pozwala Baumanowi podjąć ponownie sprawę moralności ogólnoludzkiej. Świadomość nowoczesna widziała tutaj zadanie dla misji cywilizacyjnej kulturalnie zaawansowanych i najwyżej rozwiniętych państw europejskich, które miały nieść wraz z innymi elementami swojej kultury stworzony przez filozofów „kodeks” etyczny. Racjonalność tego „kodeksu” uzasadniała przymus a przymus wspierał jego racjonalność. Tak przynajmniej widzi sprawę sam Bauman (Bauman 1996: 59). Jego zdaniem moralność ogólnoludzka jest możliwa nie jako „produkt końcowy globalizujących zabiegów zinstytucjonalizowanych władz”, ale jako efekt dekonstrukcji nowoczesnego przekonania o zbawiennym wpływie władzy i prawa na ludzką moralność: jako efekt emancypacji autonomicznej jaźni moralnej i rewindykacji moralnej odpowiedzialności; jako rezultat konfrontacji człowieka ze złożonością i ambiwalencją sytuacji moralnej (Bauman 1996: 24). To nie „odgórny dekret” (jednoznaczność i skuteczność prawa), lecz „oddolny” spontaniczny „wykwit ludzkiej jaźni moralnej” (indywidualny akt wzięcia odpowiedzialności za swoją odpowiedzialność) wydaje się być właściwą podstawą ładu współczesnego świata. Bauman przyznaje pierwszeństwo moralności przed społeczną strukturą. To „powszechne struktury elementarnego ludzkiego bycia-w-świecie”, „przyrodzone, przedspołeczne impulsy moralne, jednakie dla wszystkich istot ludzkich” stanowią „nieuchwytny” fundament, na którym wspiera się społeczeństwo (Bauman 1996: 59). Tak więc i globalna wspólnota wesprzeć się może tylko na nowej, świadomie podjętej i globalnie ujętej moralnej kompetencji jej członków, nie odwrotnie (Bauman 1994: 24). Czy jednostki podołają temu zadaniu, to pytanie, na które łatwo odpowiedzieć: nikłe są szanse i płonne nadzieje. Ale Bauman zapewnia nas, że nie mamy większego wyboru. Odpowiedzialność za kształt świata leży na naszych barkach, czy tego chcemy czy nie. To w niej właśnie każdego dnia na naszych oczach wypalane są z globalnego chaosu cegły ogólnoludzkiej wspólnoty. Rezygnacja z podjęcia odpowiedzialności jest w tej sytuacji nieroztropną, nazbyt egoistyczną i krótkowzroczną decyzją, która wróci niczym bumerang, uderzając prędzej czy później w nasze (jednostek i zbiorowości) życiowe interesy. Jest ona także zrzeczeniem się własnej podmiotowości, abdykacją z człowieczeństwa, strąceniem własnego życia w egzystencjalną semantyczną pustkę. Jeśli więc chcemy zachować istnienie naszego gatunku, a przede wszystkim, jeśli chcemy uczynić nasze jednostkowe życie wartym prze-życia a wspólnotę wartą współ-życia, powinniśmy poważnie potraktować Baumana postulat wzięcia odpowiedzialności za odpowiedzialność.



There is an alternative – odpowiedzialność jako utopia ponowoczesności




Bauman nie daje konkretnych praktycznych rozwiązań lecz jedynie wskazuje ogólny kierunek. Jego koncepcja moralności wyklucza bowiem szczegółowe regulacje współżycia, każąc jednostce mierzyć się z ambiwalencją sytuacji i własną potencjalnością. Uważny czytelnik czuje jednak intencje autora. Bauman zdaje się proponować aby pierwszym krokiem a zarazem praktycznym sprawdzianem (a może także symbolem) wzięcia odpowiedzialności za odpowiedzialność, tak w wymiarze indywidualnym, jak i zbiorowym, uczynić akceptację Obcego (Bauman 2004: 101-140). Tej kategorii ludzi poświęcił w swoich pracach wiele miejsca. Obcy, o których Georg Simmel pisał, że to taka kategoria ludzi, którzy „dzisiaj przychodzą, jutro zaś zostają” (Simmel 2005: 300), byli zawsze w świecie społecznym traktowani jako istoty nieprzewidywalne, podkopujące istniejący porządek rzeczy, a w związku z tym podejrzane i groźne, jako istoty, które należy omijać szerokim łukiem a zarazem kontrolować i w razie potrzeby eksterminować. W nowoczesności widziano tak m.in. włóczęgów, żebraków, Cyganów i Żydów, w ponowoczesności postrzega się tak uchodźców, emigrantów i „nowych ubogich” („ludzi zbędnych”) (Bauman 1995a: 79-107)[2]. Bauman przypomina co uczyniliśmy z Żydami w pierwszej połowie XX wieku i zapewnia nas, że nadal jesteśmy w stanie zrobić coś równie przerażającego z nowym wcieleniem Obcego w pierwszej połowie XXI wieku (Bauman 1992: 214). Jego zdaniem, złożony, wielkomiejski, zglobalizowany świat ponowoczesny, w którym wszyscy dzielimy los archetypicznego Obcego, jest dobrym gruntem aby wreszcie przestać egzorcyzmować swoje lęki kosztem wybranej grupy ludzi i rozszerzyć przestrzeń własnych zobowiązań moralnych na wszystkich przedstawicieli naszego gatunku. W książce Globalizacja pisze: „osoby moralnie dojrzałe to ludzie, którzy wzrastają, «potrzebując nieznanego, i czują się niepełni bez pewnej dozy anarchii w życiu», którzy uczą się «kochać ‘obcość’ pośród siebie»” (Bauman 2000a: 57). Bauman chce abyśmy (tak jako jednostki, jak i społeczeństwa) potraktowali Obcego – naszego ukraińskiego sąsiada, nigeryjskiego sprzedawcę owoców na pobliskiej ulicy, bezdomnego o mętnych oczach i nieświeżym oddechu, homoseksualnego Żyda uczącego nasze dziecko literatury w szkole – jako społeczne ucieleśnienie archetypicznego Lévinasowskiego Innego, któremu winni jesteśmy „miłość bliźniego” (Bauman 2000: 35-67). Ten mały krok uczyniony przez każdego z nas może być wielkim krokiem ludzkości ku nowemu światu. Tak właśnie zdaje się twierdzić Bauman i nie wstydzi się tego robić ani jako socjolog, któremu – rzec można – nie przystoi taka romantyczna naiwność, ani jako mieszkaniec cywilizacji, która za hasło przyjęła: there is no alternative.  

Tak, Bauman jest utopistą. Oczywiście zna destrukcyjne konsekwencje myślenia utopijnego, które dobitnie ukazał w swoim studium Holokaustu. Mimo tego uważa utopię (wyobrażenie miejsca nieistniejącego i zarazem dobrego) za istotny element człowieczeństwa, którego nie wolno nam się pozbyć. Wedle niego ludzki świat a w raz z nim i sam człowiek konstytuują się wraz z aktem sprzeciwu, zawierającym w sobie moment projektowania przyszłości i przekroczenia teraźniejszości. Utopia, podobnie jak idea szczęścia i sprawiedliwości, jest właśnie formą artykulacji tej cechy człowieczeństwa (Bauman 2006: 258). Wyraża egzystencjalny sprzeciwu wobec tego, co zastane i wzywa do jego przekroczenia mając wyobraźnię za przewodnika. Dzięki temu ludzki świat może się zmieniać a człowiek realizować możliwości jakie w sobie rozpoznaje. Uznanie, że utopia spełniła się w dzisiejszych zachodnich społeczeństwach, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów, że nie ma (nie warto już szukać) alternatyw, jest – jak powiedziałby Simmel – zatamowaniem rwącego nurtu życia. Dla Baumana oznacza to koniec człowieczeństwa, koniec ludzkiego świata. Jego zdaniem współczesny świat nie spełnia pokładanych w nim nadziei i z pewnością nie jest ziszczeniem marzenia o końcu historii. Jeśli, jak proponuje, zmierzymy doskonałość dzisiejszych społeczeństw jakością życia najsłabszych jej członków, to nasze zadowolenie z siebie objawi się nam jako ostentacyjne zagłuszanie wyrzutów sumienia. Dzisiejszy świat także wymaga przekroczenia.

Pomiędzy socjologią a etyką jest utopia. Bauman powraca z nową, uszytą na miarę naszych czasów zdecentralizowaną i „zindywidualizowaną” wersją utopii dobrego społeczeństwa. Pokazuje, że utopia nie musi przyjmować formy meta-narracji, w której sidłach, jak twierdzi wbrew licznym postmodernistycznych zapewnieniom, nadal tkwimy. Za deską kreślarską społecznej architektury, za pulpitem sterowniczym biegu historii nie musi i, jego zdaniem, nie powinna stać żadna samolegitymizująca się elita, niezależnie od tego czy jest nią władza polityczna, ekonomiczna, czy „intelektualna”. W jego utopii każda istota ludzka trzyma ster wspólnej historii we własnych rękach, będąc najlepszym sędzią własnego postępowania. Przyjmując hermeneutyczne związanie człowieka i świata (wyrażone przez Martina Heideggera w pojęciu „bycie-w-świecie), Bauman łączy zawołanie Janusza Korczaka („nie można zostawić świata takim, jakim jest”) z wezwaniem Józefa Tischnera („Przestańmy rozliczać świat, a zacznijmy rozliczać siebie”). Chce żebyśmy zmienili świat zmieniając siebie, a zmianę tę mierzyli jedyną istotną regułą: odpowiedzialnością za drugiego człowieka (Bauman 2007: 354-356).  

Wspólnota, jaka widnieje na horyzoncie postulatów Baumana, nie jest danym z góry apriorycznym warunkiem współżycia ale jednością opartą na różnorodności strategii życia, wartości, ideałów, jednością wypracowywaną na zasadach wzajemnej troski przez podmioty zaangażowane w aktywne tworzenie swojej tożsamości, jednością tworzoną codziennie od nowa poprzez debaty, negocjacje i kompromisy zgodnie z nakazem sprawiedliwości opartej na odpowiedzialności. Jego zdaniem, utopia ta jest jedyną „wiarygodną, realistyczną i możliwą do zrealizowania w warunkach płynnej nowoczesności” wizją wspólnoty (Bauman 2006a: 276). Co będzie na końcu tej drogi, tego nie można przewidzieć. Jednak „nie będzie to kształt znajomy. Będzie inny niż wszystko, do czego zdążyliśmy przywyknąć” (Bauman 2007a: 241).





Bibliografia:

1.      Bauman, Zygmunt. 1972. Cutture, Yalues and Science of Society. „Uniyersity of Leeds Revicw” 15: 185-203.

2.      Bauman, Zygmunt. 1992. Nowoczesność i Zagłada. Przeł. F. Jaszczurski. Warszawa: Wyd. Fundacja Kulturalna Masada.

1.      Bauman, Zygmunt. 1994. Moralne obowiązki, etyczne zasady. „Etyka” 27: 9-28.

3.      Dylematy moralności ponowoczesnej. Dyskusja nad książką Postmodern Ethics. 1995. „Studia socjologiczne” 1-2.

4.      Bauman, Zygmunt. 1995. O strategii życia moralnego. Myśli przez Løgstrupa i Lévinasa podpowiedziane. W: J. Sójka (red.). Horyzonty ponowoczesności. Rozmowy z Zygmuntem Baumanem. Część II. Poznań: Wyd. Fundacji Humaniora.

5.      Bauman, Zygmunt. 1995a. Wieloznaczność nowoczesna nowoczesność wieloznaczna. Przeł. J. Bauman (przekład autoryzowany). PWN: Warszawa.

6.      Bauman, Zygmunt. 1996. Etyka Ponowoczesna. Przeł. J. Bauman, J. Tokarska-Bakir. Warszawa: PWN.

2.      Bauman, Zygmunt. 1997. Etyka i polityka. W: A. Zeidler-Janiszewska (red.). O szansach i pułapkach ponowoczesnego świata. Materiały z seminarium Profesora Zygmunta Baumana w Instytucie Kultury (jesień 1995-wiosna 1996). Warszawa: Instytut Kultury,  s. 74-95.

7.      Bauman, Zygmunt. 1998. Śmierć i nieśmiertelność. O wielości strategii życia. Przeł. N. Leśniewski. Warszawa:  PWN.

8.      Bauman, Zygmunt. 2000. Ponowoczesność jako źródło cierpień. Warszawa: Wyd. Sic!

9.      Bauman, Zygmunt. 2000a. Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika. Przeł. E. Klekot. Warszawa: PIW.

10.  Bauman, Zygmunt i Keith Tester. 2003. O pożytkach z wątpliwości. Rozmowy z Zygmuntem Baumanem. Przeł. E. Krasińska. Warszawa: Wyd. Sic!

11.  Bauman, Zygmunt. 2004. Życie na przemiał. Przeł. T. Kunz. Kraków: WL.

12.  Bauman, Zygmunt. 2006. Społeczeństwo w stanie oblężenia. Przeł. J. Margański, Warszawa: Wyd. Sic!

13.  Bauman, Zygmunt. 2006a. Płynna nowoczesność. przeł. T. Kunz. Kraków: WL.

14.  Bauman, Zygmunt. 2007. Szanse etyki w zglobalizowanym świecie. Przeł. J. Konieczny. Kraków: Znak.

15.  Bauman, Zygmunt. 2007a. Płynne życie. Przeł. T. Kunz. Kraków: WL.

16.  Bauman, Zygmunt. 2008. Zindywidualizowane społeczeństwo. Przeł. O. i W. Kubińscy. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. 

17.  Beck, Ulrich. 1992. Risk Society. Towards a New Modern. London: Sage Publications.

18.  Buber, Martin. 1993. Problem człowieka. Przeł. J. Doktór. Warszawa: PWN.

19.  Filek, Jacek. 2003. Filozofia odpowiedzialności XX wieku. Kraków: Znak.

20.  Jonas, Hans. 1996. Zasada odpowiedzialności. Etyka dla cywilizacji technologicznej. Przeł. M. Klimowicz. Kraków: Wyd. Platan.

21.  Kant, Immanuel. 2005. Metafizyka moralności. Przeł. E. Nowak. Warszawa: PWN.

22.  Rorty, Richard. 1995. Movements and Campaigns. „Dissent” 1. (http://www.dissentmagazine.org/online.php?id=13).

23.  Simmel, Georg. 2005. Socjologia. Przeł. M. Łukasiewicz. Warszawa: PWN.



Abstrakt

W artykule przedstawiam myśl społeczną Zygmunta Baumana z perspektywy jego refleksji nad moralnością. Uważam, że refleksje te są kluczem do uchwycenia ogólnej wymowy jego twórczości. Stanowią one filozoficzną podstawę jego perspektywy poznawczej, punkt odniesienia dla oceny badanej rzeczywistości społecznej a także wskazują kierunek jego myślenia o przyszłości. Umieszczam tutaj Baumana w kontekście filozofii odpowiedzialności a swoją narrację skupiam wokół problemu przejścia od tzw. mikro-etyki (etyki „małej skali”) do makro-etyki (etyki „wielkiej skali”). Pokazuję dlaczego rozwiązanie tego problemu przez R. Rorty’ego i H. Jonasa nie jest dla Baumana satysfakcjonujące oraz omawiam jego propozycję, interpretując ją w ramach jego własnych refleksji nad utopią.   


Słowa kluczowe: Bauman, socjologia, moralność, odpowiedzialność, utopia, globalizacja, sprawiedliwość, wspólnota.



Bettween Ethics and Sociology there’s Utopia. Responsibility as a Basis of Zygmunt Baumans’s Sociology


In this article I propose a view of Zygmunt Bauman’s social thought from the perspective of his reflection about morality. I believe that these reflections give us the key that helps to understand his papers. They are the philosophical ground of his point of view that not only influence the way Bauman sees nowadays social reality but also his way of thinking about the future. I see Bauman in context of philosophy of responsibility, focusing my narration on the issue of the path from so called micro-ethics (ethics of “small-scale”) that brings us to macro-ethics (ethics of “large-scale”). I’m pointing why Bauman finds the ways of solving this problem proposed by R. Rorty and H. Jonas unsatisfactory, presenting and interpreting his solution in the light of his own reflections about utopia.



Key words: Bauman, sociology, morality, responsibility, utopia, globalization, justice, community.










[1] „Nie jestem zawodowym etykiem: zawodowa etyka tym się trudni, że chciałaby możliwie ściśle, możliwie precyzyjnie skatalogować rozmaite sytuacje wyboru moralnego i dostarczyć przepisów na wyjście z tych sytuacji. Osobiście nie tylko nie zajmuję się czymś takim, ale sądzę, że postępowanie takie jest z założenia ułomne i osiąga skutek odwrotny do zamierzonego”.


[2] „Niepewność panująca wokół nas skupia się na lęku o osobiste bezpieczeństwo, który z kolei nabiera ostrości w zetknięciu z dwuznaczną, nieprzewidywalną osobą obcego. Obcego na ulicy; obcego, który kręci się koło domu... Alarmy antywłamaniowe, patrolowane przez ochroniarzy osiedla, strzeżone bramy do prywatnych rezydencji – wszystko to ma jeden cel: trzymać obcych na odległość. Więzienie jest jedynie najbardziej radykalnym z wielu środków i różni się od reszty nie rodzajem działania, lecz poziomem skuteczności. Ludzie wychowani w kulturze alarmów antywłamaniowych i urządzeń zabezpieczających przed złodziejami są w sposób zupełnie naturalny zwolennikami skazujących na więzienie wyroków. Wszystko składa się w jedną spójną całość, a ogarnięta chaosem egzystencja odzyskuje logikę” (Bauman 2000a: 144).