Szorstka rozmowa o szorstkich obrazach. Rozmowa z Przemkiem Mateckim ("Obieg", 09.02.2015)


Łukasz Musielak: Na wystawie w Zachęcie, którą otwierasz 9 lutego, pokażesz obrazy, w których rezygnujesz z charakterystycznych dla siebie odniesień do realności. Zmęczyłeś się już tym?
Przemek Matecki: Nie zmęczyłem się. Właściwie farba, obrazy, to, co teraz maluję, to jest dla mnie „rzeczywiste". Staram się nadać im charakter na tyle uniwersalny, żeby móc operować w nieskończoności, w każdej formule. W dużym procencie traktuję „rzeczywistość" - gazety, papiery i tym podobne - jak abstrakcyjny wodospad.
Codzienność jest dla ciebie abstrakcją.
Bez żadnych problemów można na rzeczywistość spojrzeć w ten sposób. Ale to raczej obiegowa teoria. Abstrakcja to bardzo pojemne słowo; jak widać, mieścić się w nim może cała rzeczywistość. Wydaje mi się, że zdobyczą ostatnich lat jest zwiększenie wyporności tego słowa.
Nie chcesz dać się interpretować w schemacie „od figuracji do abstrakcji", ale czy obrazy z ostatnich kilku miesięcy, które pokazujesz w Zachęcie, nie różnią się od tego, do czego dotychczas zdążyłeś nas przyzwyczaić?
W ogóle nie czuję tego, żeby te obrazy były inne, niż to, co do tej pory robiłem.
Mówi się, że twoje malarstwo jest odpowiedzią na nadmiar wizualności we współczesnej kulturze. To trywialne stwierdzenie, bo ogromna presja tego, co wizualne, jest faktem i każdy artysta wizualny musi się wobec tego faktu jakoś określić. Czy ten przesyt wizualności traktujesz jak prezent od bogatego wujka, czy raczej jak śmierdzący śmietnik pod oknem?
Odpowiedź na pierwszą część twojego pytania brzmi: nie. Co do śmieci - to tylko rzeczy przeniesione w inne miejsce. Wystarczy trochę determinacji i można je mieć. A poza tym jest też niezliczona ilość wariantów - nieskończoność.
Czy takim śmietnikiem jest dla ciebie historia sztuki?
Nie do końca.
Na czym polegają twoje odniesienia w obszarze sztuki? Często nawiązujesz do Eugène Delacroix...
Na przywłaszczaniu. Faktycznie był taki czas, kiedy często malowałem Delacroix. To było dla mnie kompendium akademizmu, właściwie każdy kolor na obrazie.
Przecież ty malujesz zupełnie inaczej niż Delacroix.
Oczywiście. Ale można przecież zażartować, że czasami maluję tak samo. W końcu kopiuję całe obrazy bądź fragmenty.
Galeria Raster twierdzi, że masz w sobie „kontrkulturową energię". Co to właściwie znaczy?
Nie odpowiadam za czyjeś słowa. Może można to zrozumieć jako własną siłę...
... siłę do przywłaszczania, zmieniania, zaprowadzania własnych reguł?
Trafnie powiedziane.
Jaki jest zamysł wystawy w Zachęcie?
Wyobrażam sobie taśmę, na której przesuwają się obrazy. Dzień za dniem, jeden za drugim. Na wystawę zabieramy pewien wycinek tej taśmy. Ostatni rok. Rysunki powstały na przestrzeni ostatnich trzech lat. Nie jest to wystawa przekrojowa.
Dlaczego postanowiłeś zestawić „figuratywne" szkice z „abstrakcyjnymi" obrazami?
Dlatego, że to jest moja twórczość. To w pewnym sensie wystawa o tworzeniu.
A co oznacza jej tytuł?
...
Jesteś szorstki...
...
Dlaczego nie lubisz rozmawiać o sztuce?
Lubię. Przecież rozmawiamy.
To powiedz, jak postrzegasz różnice między tymi przesuwającymi się na taśmie obrazami? Czy na przestrzeni tych wielu już lat zmieniło się w jakiś istotny sposób twoje podejście do malowania?
Bardzo mocno uświadomiłem sobie upływający czas. Znajduję dużo wspólnego między obrazami sprzed kilkunastu lat, a tymi, które maluję teraz. Ja czuję te same emocje pracując.
Czy tym razem także pracowałeś z innymi artystami? Wcześniej zdarzało ci się eksperymentować ze współpracą z Tomaszem Ciecierskim, Zbigniewem Rogalskim, Pawłem Susidem...
Powstała też praca z Wilhelmem Sasnalem, Rafałem Bujnowskim. Spotykam się z Tomkiem Kowalskim... A odpowiadając na pytanie, to nie, nie współpracowałem z artystami przy tej wystawie.
Jakie masz oczekiwania wobec wystawy w Zachęcie?
Czasem, jak chyba wielu artystów, ubolewam nad tym, że nie mogę spojrzeć na swoje prace z większym dystansem. Marzeniem jest zobaczenie ich jako nie swoich. Wystawa daje właśnie taki szerszy kąt spojrzenia. To jeden z wielu możliwych plusów wystawiania. W Zachęcie kieruję swoje spojrzenie w głąb tego, co robię. Oczekuję, że ze swojej perspektywy spojrzę na tę głębię jak na nieskończoność.
Czujesz się nadal „barbarzyńcą w ogrodzie"?
Nie.
Czy jest coś, o co nie zapytałem, a co chciałbyś powiedzieć?
Nie.